2021-02-26

W poszukiwaniu wolności

W Polsce jest sporo tras, które entuzjasta motoryzacji powinien kiedyś przejechać. Co daje nam samochód? Tu pewnie nasuwają Wam się same praktyczne skojarzenia, ale nie czas na nie. Czas na emocje, bo samochód to wolność i swoboda ruszenia tam, gdzie chcemy i kiedy chcemy.

A teraz zejdźmy na ziemię. Do przedszkola, do szkoły, do pracy, do rodziców, do sklepu, do… stop! Tak wygląda codzienność kierowców. Jeździmy po coś, a samochód jest przede wszystkim narzędziem. A gdyby tak… w końcu pojechać gdzieś dla czystego relaksu i rozkoszowania się niespieszną, ale ciekawą jazdą. Spróbujcie kiedyś. My mamy dla was kilka propozycji.

Wielka pętla bieszczadzka

Tak potocznie nazywa się trasa, która wiedzie różnymi drogami z Leska przez Uherce Mineralne, Olszanice i Ustrzyki Dolne do Czarnej, Lutowisk, Ustrzyk Górnych, a potem do Cisnej, by przez Baligród wrócić do Leska. Dystans tej „pętelki” to około 145 km. Poza ścisłym sezonem turystycznym ruch jest raczej umiarkowany, a wiele odcinków zostało w ostatnich latach porządnie wyremontowanych. Nie są to już drogi, które straszą dziurami, ale zachęcają do jazdy równym asfaltem i dobrym oznakowaniem. Były jednak budowane z uwzględnieniem i poszanowaniem warunków terenowych. Są więc podjazdy, zjazdy, długie zakręty, ciasne serpentyny, siodła, szczyty, słowem wszystko co wymaga od kierowcy skupienia na tym, po co tu przyjechał, czyli na… jeździe. W wyprawie w Bieszczady fascynujący może być sam dojazd, bo drogi wiodące w ten region – np. z Gorlic, Przemyśla czy Rzeszowa też są ciekawe. Dla mających mniej czasu jest też mniejsza wersja pętli.

Szosa stu zakrętów

Pisząc o angażujących wyprawach dla kierowców nie można ominąć Dolnego Śląska, a właściwie jego południowej części. Nie bez powodu właśnie w tym rejonie organizuje się tak wiele rajdów samochodowych. Ukształtowanie terenu i liczne drogi powstałe przed wieloma laty pozwalają wytyczać wymagające odcinki specjalne. W drogowej numeracji szosa stu zakrętów to 36-kilometrowy dystans wiodący drogą wojewódzką 387 ze Ścinawki Średniej do Kudowy-Zdroju. Trasę przecinającą Park Narodowy Gór Stołowych zbudowano w latach 1867-1870. W związku z tym jest wąska i stroma, więc zimą może być nieprzejezdna. Miejscami trzeba także uważać na stan nawierzchni. Ma jednak niepowtarzalny klimat, szczególnie jesienią.

Autostrada Sudecka

Jeżeli dla kogoś Szosa Stu Zakrętów to za mało na jedną wyprawę, to kończąc ją w Kudowie-Zdroju można się udać w kierunku Zieleńca i tam zacząć przygodę z Autostradą Sudecką. Nazwa jest oczywiście mocno na wyrost, bo nie mówimy tu o wielopasmowej, bezkolizyjnej drodze, ale nie o nazwę tu chodzi, ale wrażenia. 42-kilometrowa trasa łączy DK 8 między Kudową-Zdrojem a Dusznikami-Zdrojem z DK 33 w Międzylesiu. Wybudowano ją w latach 1931-38 jako jeden z odcinków Drogi Sudeckiej – turystycznej szosy, która miała prowadzić wzdłuż całego pasma Sudetów. Fragment wiodący przez narciarski kurort Zieleniec to jedna z najwyżej położonych asfaltowych dróg w Polsce (925 m npm.). Przy dobrej pogodzie można stąd zobaczyć Kotlinę Kłodzką, masyw Śnieżnika czy Dolinę Orlicy. Pewne jest, że nie da się tej trasy pokonać szybko, ponieważ miejscami stan nawierzchni pozostawia wiele do życzenia, ale za to nie można narzekać na nudę

Z Olsztynka do Pisza

Nie wszystkie kręte i przyjemne do jazdy drogi w Polsce znajdują się na pagórkowatym południu. Trasy na Mazurach także mocno się zmieniły w ostatnich latach. Choć nadal wymagają pokory i uważnej jazdy, to są w dużo lepszym stanie. Nie zmieniły się za to same Mazury. Nadal są ujmująco spokojne i malownicze. Główną mazurską trasą jest krajowa szesnastka, miejscami bardzo wąska, wybrukowana i… zatłoczona. Ale jest alternatywa. Z Olsztynka do Pisza biegnie DK 58. Oba fragmenty – do Szczytna i od Szczytna są kręte i w dobrym stanie. Wiodą głównie przez Mazurskie lasy, a spomiędzy uspokajającej zieleni co kilka kilometrów prześwitują jeziora. Do Pisza dojedziemy pokonując znane, choć zaszyte w lasach miejscowości takie jak np. Stare Kiejkuty.

Szlak Orlich Gniazd

Określenie wywodzi się od zbudowanych w średniowieczu jurajskich zamków – Orlich Gniazd – ciągnących się od Krakowa do Częstochowy. W przypadku jazdy samochodem jest to nazwa umowna, bowiem jest to szlak turystyczny. W naszej wyprawie chodzi po prostu o skorzystanie z malowniczych i angażujących dróg w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. Trasa jest popularna wśród motocyklistów, co w połączeniu z ruchem turystycznym, sprawia że warto się tu wybrać w nieoczywistych terminach, by móc cieszyć się większym spokojem na drodze. Atutem jest wiele urokliwych miejsc, w których po drodze można się zatrzymać na kawę czy odpoczynek. Jazdę można rozpocząć od Olsztyna pod Częstochową, kierując się do DW 793 przez Siedlec. Następnie na południe, by w Żarkach przeskoczyć na DW 792. W miejscowości Kotowice skręcamy na Olkusz, a po drodze przejeżdżamy przez Ogrodzieniec. Następnie, krętym odcinkiem DW 773 docieramy do jednego z najbardziej znanych miejsc Jury Krakowsko-Częstochowskiej, czyli Zamku Pieskowa Skała z stojącą obok wapienną skałą zwaną Maczugą Herkulesa. Do Olsztyna wracamy korzystając z drogi nr 794 przez Pilicę i dalej 792 wiodącą przez Kroczyce.

Nie tylko przeboje

Wymieniliśmy pięć propozycji, ale Polska jest zbyt piękna, by na tym zakończyć. Jest tyle dróg do odkrycia. Warto polecić jeszcze m.in. trasę z Czaplinka do Połczyna-Zdroju przez Drawski Park Krajobrazowy, okrążenie Jeziora Czorsztyńskiego z widokiem na Gorce i Pieniny czy też drogę ze Świeradowa-Zdroju do Szklarskiej Poręby. W pandemicznym czasie wolności nam brakuje. Nie wszystko możemy robić, ale jazda samochodem nie jest zabroniona. I właśnie zamknięte wnętrze auta może być tym miejscem, gdzie zaznamy upragnionej swobody podróżowania.